czwartek, 7 września 2017

Piekło w raju.

Po ostatniej akcji z alkoholem M. Poszedł na spotkanie AA. I był tam raptem 3 razy. Wypowiedział nawet magiczne zdanie "jestem alkoholikiem". A później zawsze było coś ważniejszego, albo praca, albo "jestem zmęczony". Później na spotkaniu powiedzieli, że trzeba odróżnić alkoholika od pijaka, bo alkoholik pije bo musi, a pijak pije bo lubi. I w ten o to sposób M. Stwierdził, że jest pijakiem, a nie alkoholikiem. No super.
Przez 6 tygodni nie pił, albo tylko mówił, że nie pije. Ale układało się między nami na prawdę dobrze. Odliczalismy czas do naszych wakacji. I wiecie co tutaj się wydarzyło? Na tych wymarzonych wakacjach? No pewnie, że wiecie! Wpadł w kolejny ciąg alkoholowy. Dzisiaj jest półtorej tygodnia jak pije dzień w dzień. A ja przechodzę tutaj piekło. Niemal większość czasu spędziłam tutaj zupełnie sama. Sama szłam na plażę, sama jadłam i sama wracałam do domu. Przez większość dnia, gdyby nie to, że mogłam porozmawiać z rodziną czy przyjaciółmi przez telefon, to nie miałabym się nawet do kogo odezwać. A on? Robił wszystko, żeby tylko jak najbardziej zrobić mi na złość. Wzywał, wypierdalał.. Jak już nie miał zaczepki, to przywalał się do mojej rodziny. No horror. Musiałam wynająć nawet osobny pokój bo nie dało się wytrzymać. Pewnego razu przyniosłam mu pizze żeby coś zjadł, to zamiast dziękuję, usłyszałam soczyste wypierdalał.
I próbowałam po tym wszystkim, żeby było dobrze, żeby zapomnieć i spędzić ten ostatni tydzień wakacji tak jak należy. Wytrzeźwial na ten jeden dzień, a właściwie to pół dnia, bo po południu powiedział mi, że to koniec. Ze on nie chce ze mną być. I ja również nie chce być z nim, ale chciałam o tym powiedzieć dopiero w Polsce, żeby jakoś dotrwać do końca tych wakacji. Uprzedził mnie, powiedział, to pierwszy i poszedł po kolejne piwo.
Wyrobiłam sobie własny rytm dnia. Starałam się wstawać później z łóżka, szłam na plażę, siedziałam do oporu, wracałam do pokoju i szłam na leżaki przed dom z książką. Tak czy inaczej, to były najgorsze wakacje w moim życiu.

Ten post napisałam będąc jeszcze tam na miejscu. Dziś jestem juz bezpieczna w domu. Zmęczona po pierwszym dniu w pracy.

Zaczynam kolejny etap w swoim życiu.

5 komentarzy:

  1. Witaj. Widzę, że jesteśmy trochę podobne do siebie. ja z chłopakiem byłam prawie 6 lat. Też dawałam mu szanse, ale on nie miał problemu z alkoholem tylko z mówieniem prawdy. Tak kłamał, że potem sam się w tych kłamstwach nie mógł odnaleźć. i tak jak w twoim przypadku też chciałam to zakończyć, ale to on pierwszy mnie zostawił. Czasami dobrze jest zacząć wszystko od nowa.
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, to droga donikąd. Trochę jakbym siebie widział, choć z alkoholikiem nie miałem do czynienia. Też chciałem dać szansę... Duuużo czasu minęło, aż wyleczyłem się z tego myślenia. Radzę Ci postąpić tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Napiszę tylko tyle-nie warto.
    Nawet za cenę posiadania bojfrienda- co dla niektórych jest wyznacznikiem tego, czy ktoś jest udacznikiem czy frajerką ( jak bojfrienda nie posiada ).
    Nie warto.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy warto tkwić przy kimś takim NIE. To destrukcyjne i pochłaniające wszystko dobre myśli, zdrowie, szacunek do samej siebie. Nie jest łatwo odejść ale warto i trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć na pewno boli, to wyniknie z tego coś dobrego. Daj sobie czas, zacznij od początku.

    OdpowiedzUsuń