Wczoraj byłam pierwszy raz na desce snowbordowej! ;D
Było fantastycznie! Udalo mi się namówić znajomego, żeby pokazał mi co i jak.. I tak o to przez 3h biegał za mną w górę i w dół, bo jak tylko puszczał moja rękę, to robiłam buuuum! Szczerze go podziwiam, że mu się chciało i w ogóle podszedł do sprawy bardzo profesjonalnie (pomijam fakt, że chyba do wszystkiego tak podchodzi), na początku było dużo teorii i takich merytorycznych wskazówek, a później była praktyka ;) zaliczyłam tylko dwa mocniejsze upadki raz do przodu, a drugi raz do tyłu, po za tym w większości byłam asekurowana ;) Niesamowicie łapał mnie też skurcz w stopie, więc dwa razy siedzieliśmy po środku górki (na szczęście było mało ludzi) i ja bez buta próbowałam rozmasować ten skurcz.. Drugi to była jakaś masakra 20 minut nie nasze.. Myślałam że już nigdy mi. Je przejdzie. Jak sobie teraz to przypominam, to chce mi się z tego strasznie śmiać, choć wtedy do śmiechu mi nie było ;p
Ale jak widać żyje, strat w ludziach nie ma i na pewno spróbuję jeszcze raz!
Jedno z jakiś 'postanowień' noworocznych- odhaczone!
"Ała..."
OdpowiedzUsuńTyle powiem xD