Stwarzam pozory, że kontroluje swoje życie.
Znowu powrót do historii z P.
Kilka wpisów wcześniej macie opis jak cieszę się, że wreszcie mogę się z nim spotykać i nikt nie ma o to do nas pretensji. Sprawa była od początku jasna, że od nowego roku koniec z całowaniem, bo do niczego nas to nie prowadzi. Przynajmniej mnie nie przybliża do założenia rodziny. Zrobiliśmy więc zgodnie z umową powrót do stricte kolegowania się. I wydawało mi się, że super nam idzie. Od początku roku spotkaliśmy się dwa razy, w moje urodziny poszliśmy na kawę i spacer zupełnie jak kumple i drugi raz na stand up. Też jak najnormalniejsi (istnieje takie słowo?) kumple. Buziak w policzek, tematy takie jak zawsze. Nawet w poprzednim poście pisałam Wam, że ciekawa jestem czy jak się spotykamy to on patrzy na mnie jak na osobę z którą kiedyś go coś łączyło czy tak jak ja, nie skupia się na tym. Oprócz tego wymienilismy kilka wiadomości i to wszystko. Więc wydawało mi się, że sytuacja jest jasna.. Do piątku.
Chciałam pożyczyć od niego transmiter do samochodu w związku z podjęciem się dodatkowego zlecenia jako kierowca. Po prostu chciałam móc wreszcie posłuchać swojej muzyki w samochodzie. Pojechałam więc po to do niego i pierwszy raz w życiu byłam u niego w domu (miał zejść na dół i mi podać, ale zaprosił mnie do środka). Wypilysmy herbatę.. I pograliśmy na konsoli ;D Miły wieczór. Do momentu w którym nie złapał mnie i chciał mnie całować! Ale stanowczo odmówiłam. Może nie tak stanowczo, bo powiedziałam słowo "nie" kilka razy. Kusiło mnie nie miłosiernie, ale dziś cieszę się, że nie dałam się ponieść. Chociaż w pewnym momencie poczułam się już zirytowana, ale mnie uspokoił. Dziwna to była sytuacja tak czy inaczej, dziwnie mi się przyglądał, nie chciał zbytnio rozmawiać.. Głównie to ja mówiłam jakieś równoważniki zdań. Powiedziałam też, że nie chcę być traktowana przedmiotowo i chyba go to uraziło. Zebrałam się do domu.
Wczoraj napisałam mu wiadomość.
Karty na stół. Nie mogę Ci niczego obiecać, bo nie wiem jak będzie, ale jeśli chociaż trochę Ci na mnie zależy, to mi to pokaż. Jeśli nie, to chyba będzie lepiej jeśli przestaniemy się spotykać, bo po wczoraj widzę, że normalne kolegowanie się nam nie wychodzi.
Postawiłam sprawę jasno. Dobrze? No oczywiście, że dobrze, bo nie lubię niejasności.
Dziewczyny, stawiajmy w takich sytuacjach sprawę jasno. Nie czekajmy, że coś się zmieni. Takie niedomówienia do niczego nas nie zaprowadza. Przede wszystkim jesteśmy dorośli. Nic nie tracimy nawet jeśli facet powie Wam, że nie myślał o Was w kategorii związku. Przynajmniej będziecie wiedziały na czym stoicie i skończycie snuć wizję przyszłości z tą osobą. Wiem, że byłoby prościej gdybyście wiedziały czy on jest chociaż trochę zainteresowany. Ale to jak wysłać totka tylko wtedy gdy jest gwarancja wygranej, a w przeciwnym razie liczyć tylko na nagrodę, ale nie kupując kuponu. Ryzyko czyste. Życie jest zero jedynkowe i nie ma tu miejsca na domysły, a przynajmniej mnie szkoda na nie czasu.
Nie mam pojęcia czy traktował mnie tylko jak osobę do zaspokajania potrzeb (fuuuj jak to brzydko brzmi, ale nie oszukujmy się, tak może być), czy może liczył na coś więcej, a ja to w ten sposób zakategoryzowałam i dlatego nie dostrzegałam, że może mu na mnie zależy. A może jeszcze coś innego. Jakkolwiek by nie odpowiadział, to będzie dobrze. Wraz z tym "pierwszym" pocałunkiem (pierwszy był co prawda 5 lat temu, ale liczy się to co teraz) byłam świadoma, że albo to będzie zupełny koniec naszej znajomości, albo coś się urodzi. Po drodze tylko naiwnie uwierzyłam, że może nic się nie zmieni.
Nie wiem czy można się kolegować, jeżeli jedna z stron chce czegoś więcej. U mnie z pewnością by to nie przeszło.
OdpowiedzUsuńW tym sęk i pytanie właśnie brzmi, czy któreś z nas chce czegoś więcej ;)
UsuńJeżeli on chce bliskości z Tobą w tym wypadku całowania to raczej chce czegoś więcej, tylko trudno na podstawie twojego opisu powiedzieć, czy chce tylko czegoś więcej fizycznego czy również jakiejś relacji.
UsuńNie wiem jaki to jest człowiek, czy wart pielęgnowania relacji czy nie, ale chyba nie wchodziłabym w takie układy.
Więc jeśli się pytasz czy dobrze zrobiłaś to odpowiem tak. Jeśli się pytasz co masz dalej zrobić to nie wiem. Ja bym chyba zaryzykowała i odstawiała bym go na boczny tor niech chłopak ochłonie a Ty w spokoju będziesz mogła przemyśleć sprawę.
Ale pamiętaj zawsze to twoja decyzja!
Pozdrawiam!
Nie wiem jakbym postąpiła... myślę że dałabym sobie wiele czasu...
OdpowiedzUsuń