W piątek, wróciłam z pracy, ściągałam szpilki i postanowiłam, że przez cały weekend koniec z nimi! Bo od jakiegoś czasu strasznie boli mnie kręgosłup w odcinku lędźwiowym (chyba) . Moje postanowienie skończyło się tak, że w piątek zupełnie spontanicznie poszłam z koleżanką na koncert comy, więc ubrałam botki ;D jeśli chodzi o koncert, to dobrze zaczeli i dobrze skończyli. Jeśli o mnie chodzi, to mogłabym przyjść na 3 ostatnie piosenki; spadam, los cebula i krokodyle łzy, sto tysięcy.. Później z drugą znajomą wyskoczyłam na dwa piwka..
W sobotę tak samo spontanicznie wyszłam z znajonym na piwo (z tym od szalika) . Weszliśmy do klubu i spotkaliście jego znajomego z bratem. No i tak sobie siedzieliśmy razem i chłopaka zachciało się imprezy. Na początku nie chciałam jechać.. Ale w końcu; raz się żyje. Na miejscu od jednego z nich usłyszałam, że dobrze, że nie zrobiłam maniany i z nimi pojechałam. Bawiłam się tak dobrze, że nie do opisania. Cały czas się śmiałam.. Skończyło się tak, że wróciliśmy do domu o 7 🙊 a miało być jedno piwko.. Ba.. Nawet z zastrzeżeniem, że nie bawimy do 6..
W niedziele natomiast byłam umówiona z dalszym kuzunostwem na pubquiz. Polega to na tym, że idzie się do pubu z swoją drużyna, zamawia piwo, herbatę, cole.. Dostaje arkusz odpowiedzi i walczymy z innymi drużynami na wiedzę ;D zabawa super, ale pytania były naprawdę bardzo trudne.. Brakło nam 2 punktów, żeby być na podium ;p
Tak, więc weekend był super.. Jeden z lepszych. Codziennie coś innego, z innymi ludźmi. I każdego dnia bawiłam się fantastycznie. Ostatnio takie spontaniczne akcje wychodzą mi zdecydowanie lepiej niż te planowane.. I tak np. z mojego planu bez szpilek wyszło tyle, że 1/3 weekendu właśnie w nich spędziłam.. 🙈
A dziś. Ciężki dzień. Praca, szybkie zakupy, 2 praca i wizyta u babci.. Miała być tylko kawa a w efekcie jechałam z nią załatwić bilet na autokar do biura podróży... Tak, więc padam na pyszczek...
Jutro od rana dla odmiany uczelnia, na której nie było mnie przez prawie 3 tygodnie 🙊 I obiecuję, jutro zaczynam pisać pracę licencjacką. Do końca miesiąca muszę oddać pierwszy rozdział, a ja nawet jednego zdania tam nie mam ;(
Uczelnia i pisanie pracy mam to już za sobą i chyba bardziej jestem zwolenniczką egzaminów końcowych
OdpowiedzUsuńIntensywne dni :)
OdpowiedzUsuń