wtorek, 8 listopada 2016

Sny, wierzenia, przesądy..


Jakiś czas temu miałam sen.
Śniło mi się że wypadło mi większość zębów. Jechałam z siostrą samochodem i miałyśmy wypadek podczas uderzenia powybijały mi się one wszystkie. W tym śnie wypluwałam je sobie na rękę.. Czułam krew gdy przejeżdżałam po dziąsłach językiem. Okropne uczucie i jakie ono było realistyczne! Przebudziłam się przerażona.. Wiedząc, że wypadające zęby to zły znak.
Rano przyjechał On. Podrzemaliśmy jeszcze trochę razem w łóżku, po czym wstaliśmy i gdy już miałam wychodzić do kuchni zaparzyć kawę i zrobić herbatę z ściany dosłownie wyleciała mi cała lampa. Z dwóch wkrętów, razem z nimi przeleciała przez biurko i roztrzaskała się wokół mnie. Zalałam się łzami będąc przekonana, że teraz to już na pewno jakieś nieszczęście wisi w powietrzu.

Dlaczego tak bardzo przestraszyłam się tej lampy? Ostatnio będąc u rodziny na wsi, mąż kuzynki opowiadał mi o tym jak to wisiał im kiedyś nad łóżkiem święty obrazek i pewnego razu przeleciał właśnie łóżko i spadł na podłogę trzaskając się w drobny mak, chwilę później zmarł sąsiad obok. Obrazek naprawili, powiesili ponownie, aż pewnego razu znowu ta sama sytuacja. I finał podobny - umiera brat mojej mamy.Od tego czasu obrazek leży w szufladzie. Nie zawiesili go więcej. Na koniec tej historii dodałam, żeby każdy mówił sobie co chce, ale ja w takie znaki wierzę.

Stąd też po kojarzyłam fakty w przypadku mojej lampy.
Mama od razu obdzwoniła całą rodzinę, żeby każdy na siebie uważał.. Ja sama czułam się jak w "oszukać przeznaczenie" wszędzie widziałam niebezpieczeństwo. Rozwiązała mi się sznurówka gdy szłam po schodach i już wyobrażałam sobie jak zaraz na nią nadepnę i spadnę z tych schodów. Wyjeżdżając z jakiś uliczek samochodem 3 razy się upewniałam czy aby na pewno wolne. Ale nic mi się nie stało.

Kuzynka trafiła do szpitala. Źle przepisane leki przez lekarza. Na szczęście nic poważnego się nie stało- myślę tak! to pewnie o to chodziło. Ciocia powiedziała, że już nigdy nie chce słyszeć o jakiś snach i przestrogach, bo jak ta wnuczka trafiła do tego szpitala to była jeszcze bardziej spanikowana.

Kilka dni później dzwoni siostra, żebyśmy szybko z mamą do niej przyjechały, bo ona musi dzwonić na pogotowie i nie ma co z swoim dzieckiem zrobić. Porobili badania i teraz już w miarę wszystko dobrze. Pomyślałam, że to może przed tym były te znaki.

Nic z tego.

Do szpitala trafia wujek właśnie z tej wsi o której wspomniałam wcześniej. Pękły mu wrzody, dwa zawały, stan bardzo ciężki. Co robi moja rodzina? Znowu panikuje! Znowu przeze mnie. Wszyscy już podświadomie czują jak to się skończy. Ja sama modlę się o zdrowie dla wujka. Nawet gdy poczuł się już trochę lepiej padły słowa od siostry "Ja wiem, że nie powinnam tak mówić, ale tak sobie pomyślałam, że ludziom przed śmiercią zazwyczaj się na chwilę polepsza, a później umierają". Na wsi z ściany znowu upada krzyżyk, tak sam z siebie.
I co? Wujek do końca tego tygodnia ma zostać wypisany do domu! Żadnego krwawienia w środku, serce odzyskało moc!A ja mam nadzieję, że ta historia naprawdę dobrze się skończy!

4 komentarze:

  1. Przy takich splotach zdarzeń człowiek sam może się trochę zapętlić, nie dziwię się. Nie wypowiadam się o wierzeniach, przesądach, bo ponoć więcej we mnie racjonalistki.
    Najważniejsze, że wujek wraca do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mam gęsia skórkę :( I chyba bym zawału dostała jakby coś spadło ze ściany. Oby wszystko było już dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mi się czasem spełniają sny :/ Ale w Twoim przypadku, aż ciarki przechodzą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem sny stają się dla nas realnością

    OdpowiedzUsuń