Dopada mnie jesień. I pod względem psychicznym i fizycznym. Odkopuje stare zapiski w komputerze. I znalazłam plik "wiersze". Raz w życiu przez krótki okres miałam "wenę". Brak bloga spowodował, że zaczęłam ubierać myśli właśnie w ten sposób. Teraz to czytam i widzę swoje życie w pigułce. Oczywiście w tekstach nieco gloryfikowane. I jak to często u mnie bywa, dziś wydają mi się te słowa takie nieaktualne. To zabawne, jak z czasem, to co kiedyś wydawało nam się niesamowicie istotne, ważne blaknie. Emocje przestają grać główną rolę, bo przecież życie jest tak niesamowicie dynamiczne. Ludziom się wydaje, że ich życie jest takie (_______________), kiedy tak naprawdę jest ono takie (___). Dawno, dawno temu kiedy było mi źle i wydawało mi się, że to był mój własny koniec świata na budzik miałam ustawione wówczas modne "Video" i niesamowicie zakotwiczył mi się w pamięci ich tekst "Nie ważne co nadchodzi, chcesz tego czy nie, nie zawsze będzie tak". Uważam, że jest trafiony w punkt. Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, gdy jedno się kończy, zaczyna się drugie. I nie ma w tym nic złego, że jest nam źle. Człowiek nie może być idealny. I nie jest idealny. To zbyt duża presja. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy. A nie mylą się tylko Ci, którzy nic nie robią. Dlatego bądźmy wyrozumiali dla swoich bliskich. Miejmy świadomość, że czasami może im się zdarzyć gorszy dzień. Pozwalajmy na słabości sobie i innym. Nie ma w tym nic złego. Przecież po części nam dobrze, że siedzimy teraz w tym ciemnym pokoju, że deszcz bije o rynnę na dworze, a my jesteśmy sami z swoimi myślami, to sprawia niesamowity klimat. "Może jednak bywa tak, że człowiek w stanie wielkiego wzburzenia odczuwa potrzebę jakiś teatralnych gestów - jak gdyby cały czas publiczność obserwowała jego tragiczną rolę".
Co u mnie? Absolutny brak czasu na cokolwiek (no dobra dzisiaj trochę poleniuchowałam). We wtorek byliśmy obejrzeć "Wołyń" - ogromnie polecam! Najlepszą recenzję stanowią słowa Konrada Berkowicza, który na swoim tweeterze napisał "Po projekcji filmu "Wołyń" owacja na milcząco. Ludzie opuszczali salę w ciszy, jakby w bezdźwięcznym kondukcie żałobnym".
Byłam też u dentysty. Zdecydowałam się zmienić i niestety teraz żałuję. Ząb nie bolał właściwie, mała dziurka, a doktor wyborował mi pół zęba z czego z jednej strony miałam taką kuleczkę z lekarstwa (która jak stwierdził sama odpadnie), a z drugiej brak tego lekarstwa i dziurkę przez którą teraz wchodzi powietrze i podrażnia nerw. Mam ogromnie przykre doświadczenia z cała służbą zdrowia. Uważam, że nie ma nas kto leczyć, a NFZ już nie istnieje.
Oprócz tego byłam na targach pracy i oddzwonili do mnie z jednego banku w którym zostawiłam CV, niestety po usłyszeniu, że jestem na studiach dziennych - cisza :(
Jutro pracuję. Dodatkowe zlecenie w międzynarodowym centrum kongresowym. Mam nadzieję, że wytrzymam te 6h na szpilkach. Jeśli chodzi o botki to nie mam z nimi problemu, mogę chodzić w nich nawet i 12h, ale te takie zwykłe klasyczne szpilki, które mam nie należą do najwygodniejszych. Chyba pora na zakup nowych.
Nie mogę się zebrać na siłownię i naprawdę nie mam na nią czasu, z Nim widziałam się ostatnio we wtorek na Wołyniu. Jutro może będziemy mieli dla siebie z godzinkę i trzeba będzie iść spać bo w niedziele On ma uczelnie. Większość zajęć mam teraz na popołudniu, dobija mnie trochę ten plan zajęć. No, ale skoro nie mogę zebrać się na siłownie, jest jesień i wszyscy mamy depresję, to lecę zajadać się chipsami!
Poniżej jeden z odkopanych "wierszów". Mickiewiczem nie jestem, więc proszę z przymrużeniem oka :)
Nigdy;
sobie Ciebie nie odpuszczę.
Zbyt wiele słów,
tych dobrych.
Za mało chwil,
spędzonych razem,
bym miała pewność,
że nas już nigdy nie będzie.
Gorzkie milczenie nie sprawi,
że Cię znienawidzę.
Musisz dorzucić kilka cierpkich słów,
przy których te dobre nie będą miały znaczenia.
Zbyt wiele słów,
tych dobrych.
Za mało chwil,
spędzonych razem,
bym miała pewność,
że nas już nigdy nie będzie.
Gorzkie milczenie nie sprawi,
że Cię znienawidzę.
Musisz dorzucić kilka cierpkich słów,
przy których te dobre nie będą miały znaczenia.
Na koniec jeszcze coś o jesieni:
"- Masz jakieś plany na jesień?
- Pić będę.
- Przecież takie sam miałeś plan na lato!
- O czym ja mam rozmawiać z człowiekiem, który nie rozróżnia wesołego letniego picia od jesiennego depresyjnego pijaństwa?"